Welcome to the Surface!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ryneczek

Go down 
+4
Papyrus
Undyne
Namide
Admin
8 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
Johnny
Wyrewolwerowany Rewolwerowiec
Johnny


Liczba postów : 408
Zamieszkanie : W pobliżu centrum miasta
Praca/Zawód : Pracownik w kawiarni Garten
Join date : 04/04/2018

Ryneczek - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ryneczek   Ryneczek - Page 5 EmptyPią Gru 28, 2018 12:21 am

Wypowiedź Toriel iście go zatkała. Normanie ciężko by było dokonać tegoż czynu, zważywszy na jego "nieco" burzliwy charakter, ale jednak jakimś cudem podziałało! Brawa dla Koziej Mamy! No bo jakim cudem mógł się spodziewać czegoś tak banalnego i podkoloryzowanego, a zarazem osłupiającego i konsternującego oraz nawet i po części przerażającego. Coś, co zazwyczaj można było ujrzeć w filmach, czy serialach, teraz waliło ze wszystkich swoich sił w żelazne bramy rzeczywistości, nie przejmując się nawet ich możliwym rychłym upadkiem.
Po słowach Królowej i ujrzeniu jej zadziwiająco niepokojącego wyrazu, jaki ukazał się na dosłownie krótką chwilę, Lingard obrócił się w stronę dotychczasowego placu boju i terroru, który jak do tej pory pozostawał zaraz za plecami ich furiacko zebranej paczki. Wyraz twarzy dwudziestolatka był iście pusty. Nastał prawdopodobnie moment, w którym cała adrenalina wywołana nagłym zamieszaniem zaczynała powoli się z niego ulatniać, a pierwsze skrzypce przejmowały ponure myśli i niedowierzanie. Wątpliwie przyjazne i dobroczynne wsparcie od członków tajemniczo-nietajemniczej organizacji było tylko nowym płomieniem, który wypalał i zajmował miejsce tego starego. Czasami faktycznie ciężko było mu pojąć, jakimi zwierzętami potrafili być przedstawiciele ludzkiego gatunku. No bo w końcu kto o zdrowych zmysłach dopuściłby do czegoś takiego? Granica będąca pomiędzy człowiekiem a potworem-potworem, w tych czasach potrafiła być niezwykle mocno zatarta.
Johnny chciałby umieć się pocieszyć tym, że być może nie będzie po czymś takim tak wielu ofiar, ale to prawie, jak mieć nadzieję na to, że po wejściu do rzeki, wyjdzie się z niej w pełni suchym. Jedyne, na co mógł w naprawdę żałosnym stopniu samolubnie wierzyć, to to, że nie ucierpiał nikt mu w większym stopniu bliski. Niewiele by to wnosiło do całego rozrachunku, lecz czy właśnie nie jest to naturalne, że człowiek stara się chwycić jednej, pozytywnej myśli, kiedy wie, że zaraz może tonąć w oceanie tych negatywnych?
Na sam koniec rzucił tylko okiem z powrotem na posłańca niejakiego człowieka zwącego się enigmatycznie "Pan M.". Za nic nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że banda, którą przewodził, była inicjatorem tego całego burdelu, jaki spotkał od teraz zniesławiony Dzień Pojednania. Ba! Nie trzeba było być duchowym spadkobiercą pieprzonego Sherlocka Holmes'a, aby przynajmniej częściowo umieć zwrócić na to uwagę.
Powrót do góry Go down
Vorbis
Śmiechowa Gwiazda
Vorbis


Liczba postów : 217
Zamieszkanie : Slumsy
Praca/Zawód : Pracownik Antykwariatu
Ekwipunek : Telefon komórkowy
Join date : 19/04/2018

Ryneczek - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ryneczek   Ryneczek - Page 5 EmptyPią Gru 28, 2018 7:13 pm

Nadzieja na zarobek zabłysła, gdy ten wąsaty zapytał, co Vorbis ma na zbyciu. Szukając czegoś ciekawego, natknął się na parę książek, więc mógł wymienić parę egzemplarzy. Jednak ku swojemu niezadowoleniu, nie miał nic, co nazywa się "pornosik". Zasmuciło to trochę Potwora. Szansa na zarobek zgasła tak szybko, jak się rozpaliła.
Po chwili jednak niedoszły sklepikarz zapomniał o tym małym szczególe. To co mówił ten wąsaty wydało mu się całkiem interesujące. Na pewno perspektywa pójścia z eskortą uzbrojonych ludzi wydała się po prostu lepsza, niż siedzenie przy nie swoim stoisku, gdzie jeszcze mogą się kręcić zamaskowani ludzie. Po dość długiej wypowiedzi starszego człowieka, Zakapturzony dość nieśmiało zrobił krok do przodu.
- Oczywiście z wami pójdę. Jest szansa, że przy was żaden człowiek nie rzuci się na mnie z żelastwem w ręku - rzucił trochę z wyrzutem. Ludzie są naprawdę okrutną rasą, co trzeba im czasami wypominać. Może resztki wyrzutów sumienia powstrzymają ich od kolejnego mordu.
Jak zawsze, upewnił się, że wszystko to co powinno być w Zakapturzonych kieszeniach tam jest, a następnie zabrał się z tą dwójką uzbrojonych panów w garniturach. Oczywiście utrzymywał pewną odległość między nimi, a sobą. W końcu ostatnio taki jeden w garniaku o mało nie zabił szanownego Kaptura.
Powrót do góry Go down
Daniel
Jak bardzo jest to dla Ciebie ważne?
Daniel


Liczba postów : 27
Zamieszkanie : Ebott
Praca/Zawód : Prywatny Detektyw
Ekwipunek : Pocztówka
Join date : 17/08/2018

Ryneczek - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ryneczek   Ryneczek - Page 5 EmptyPią Gru 28, 2018 11:38 pm

Nie ukrywając tego, Daniel z lekka wzdrygnął, widząc mężczyznę pacyfikującego zamaskowaną kobietę, a następnie broń wycelowaną w nich. Odruchowo przyjął postawę, z której mógłby ewentualnie uskoczyć w bok, jednocześnie zasłaniając ręką Jule. Bezpieczeństwo postronnych przede wszystkim.
Jednakże, gdy tylko sytuacja, przynajmniej w ich obszarze, uspokoiła się, wyjął błyskawicznie swoją licencję i rzekł, przyjmując poważny ton, a także wyraz twarzy osoby, która wie co robi
- Prywatny detektyw Daniel White, przedstawiciel prawa. Służę pomocą. Udało mi się uratować tą kobietę, w tamtej uliczce grasuje banda pięciu napastników w podobnych maskach, prawdopodobnie jacyś rewolucjoniści. Dwóch jest znokautowanych, trzeci unieruchomiony, mogą posiadać broń - pokazując przy tym maskę i rozglądając się, co tak w zasadzie się dzieje
Fakt faktem, gdy bywało gorąco, mężczyzna potrafił zachować zimną krew i wspiąć się na wyżyny swej ogłady, a także odwagi. Miał tylko nadzieję, że mężczyzna uzna go za potencjalnego sojusznika, a tym samym detektyw będzie mógł się jeszcze do czegoś przydać
Powrót do góry Go down
Admin
Bożyszcze tłumów
Admin


Liczba postów : 473
Join date : 26/11/2017

Ryneczek - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ryneczek   Ryneczek - Page 5 EmptyPon Gru 31, 2018 1:26 pm

- I bardzo rozważnie! - zawołał wąsaty mężczyzna z aprobatą i ruchem głowy wskazał Vorbisowi kierunek, jednocześnie informując swojego partnera, że wszystko jest w porządku i resztą może zająć się sam. - Szanuję osoby potrafiące podejmować rozważne decyzje! Gdyby więcej potworów i ludzi mieszkających w tych okolicach wykazywało się rozwagą, jestem pewien, że wszystkim nam byłoby łatwiej koegzystować. - kiwając głową, z bronią nieco zbyt luźno trzymaną między palcami prawej dłoni, poprowadził Vorbisa bezpieczniejszymi obrzeżami placu. Po drodze udało im się jeszcze spotkać dwie grupki złożone z ludzi oraz potworów, które podobnie eskortowane były przez mężczyzn pod bronią w tym samym kierunku – pod ciągle nie tak  bardzo zrujnowaną scenę.

Gdy Daniel skończył się przedstawiać oraz wygłaszać swój krótki raport odnośnie sytuacji, wszyscy pod formalnymi wdziankami spojrzeli w jego stronę mniej lub bardziej oceniająco. Kobieta kończąca unieruchamiać te drugą, stłumiła nie do końca udanie - być może nawet zamierzenie – śmiech, podczas gdy stojący przed detektywem facet jedynie mocniej zmarszczył brwi, zanim wydał z siebie odrobinę zrezygnowane westchnięcie.
- Niech ktoś pójdzie to sprawdzić, jeśli łaska. - sarknął przez ramię, ruchem dłoni przywołując do siebie jeszcze dwóch innych pod krawatami, zanim dość wnikliwie przystąpił do oględzin przedstawionej mu licencji. Po minie nie dało się nie zauważyć, że jej autentyczność nie nastraja go nadmiernie pozytywnie.
No dobrze, panie White. - odezwał się wreszcie z chłodną i wymuszoną, lecz też nieprzesadną uprzejmością, podnosząc oczy na swojego rozmówce. – Jako „przedstawiciel prawa” na pewno będzie pan bardziej niż chętny podzielić się swoją wiedzą z lokalną policją, gdy ta łaskawie już tutaj dotrze. Rzecz jasna dawno po tym, jak pobrudzimy sobie za nich ręce. Będzie pan tak miły i raczy wspomnieć o tym w zeznaniach. - lewy kącik ust drgnął mężczyźnie spazmatycznie, a ciemne oczy zabłyszczały z rozbawieniem, którego nie ujawniała reszta twarzy. Nie dodając nic więcej, skinął ponownie na swoich ludzi, z których jeden stanął za Jule, drugi za Danielem.
- Idziemy. – wydał rozkaz i poprowadził dwójkę w tym samym kierunku, gdzie kierowano również wszystkich innych. A przynajmniej tych, którzy wcześniej nie zdążyli uciec, wciąż byli przytomni i zdolni do poruszania się. Niezależnie od ewentualnych pytań, jakie mogły paść, nikt więcej nie udzielał wyjaśnień.

Choć sytuacja Undyne i Marinette nie wyglądała ciekawie, także i im całkiem szczęśliwie przybyto z pomocą na czas.
Odciągając nierozważnie zwracającą na siebie uwagę dziewczynę, mężczyzna w garniturze zdołał uchronić ją od wmieszania się w zaciekłą jatkę między bandą agresorów, a niebieskoskóra potworzycą. Sytuacja i tak wystarczająco skomplikowała się wraz z powaleniem Undyne oraz zadaniem jej paru paskudnych ran, zanim zamaskowani zostali wzięci z zaskoczenia przez swoich własnych pobratymców – uzbrojonych po zęby. Wystarczyły dwa ostrzegawcze wystrzały, żeby kompletnie rozproszyć ich uwagę. Reszta była już kwestią kilku dużo bardziej doświadczonych par rąk.
Pomimo paskudnie wyglądająco wyciekającej spomiędzy szczelin w pancerzu magii, która porównywana mogła być z krwią wyciekającą z człowieka, Undyne nie pozwoliła sobie na dalsze okazywanie słabości w obecności ludzi. Wstając bez czyjejkolwiek pomocy, jak gdyby nigdy i nic, jedynie zadała kilka ostrych pytań skierowanych do trzymającego Mari mężczyzny odnośnie jego intencji, zanim kazała mu puścić nastolatkę. Obeszło się bez sprzeciwów, lecz sama musiała przystać na odeskortowanie ich dwójki.
Marinette nie miała wiele do powiedzenia, gdy Undyne złapała ją w pół i przerzuciła przez ramię jak worek kartofli. Kazała wisieć jej spokojnie, dopóki nie dotrą do bezpiecznego punktu podróży. Wolała mieć na nią oko i jednocześnie móc działać w razie jakichkolwiek problemów. Okazało się to jednak niepotrzebne.

Do wszystkich:
Wszyscy zostaliście zebrani w jednym miejscu na placu, w pobliżu sceny. Ci z was, którzy musieli zostać tam odeskortowani przez ludzi pod krawatami, mogli w pełnej krasie podziwiać ostateczny wynik festiwalu. Pięknie przyozdobiony plac, otaczające go budynki oraz będące centrum wcześniejszego zainteresowania stragany, prezentowały się teraz w najlepszym razie dramatycznie. Po większości zostały jedynie zgliszcza, niektóre wciąż dymiące i dogasające. Zdarzało się nastrafić na nieruchome ciała oraz liczne miejsca usłane pyłem nieokreślonej póki co liczby potworów, a wszystko to w towarzystwie ciągle wyraźnie słyszanych szlochów oraz okrzyków. Jedynymi odgłosami jakich nie dało się już usłyszeć, były dźwięki walki.
Tłumek ciągle przestraszonych i zdezorientowanych uczestników festiwalu szeptał między sobą tym wyraźniej, gdy na scenę wkroczyło pół tuzina mężczyzn podobnych do tych, którzy przyszli większości  z nich z pomocą, a pomiędzy nimi jeden, starszy i emanujący w jakimś stopniu dostojnością stanął po środku. Pomimo siwych włosów, jego zarost oraz grube brwi nie wydawały się nawet minimalnie przypruszone bielą. W prawej ręce dzierżył elegancką, rzeźbioną laseczkę.
Obecność mężczyzny wzbudziła ciekawość wielu, lecz prawdziwe poruszenie zaczęło się wraz z momentem wprowadzenia na tę samą scenę potworzej królowej. Wiele potworów wykrzyczało jej imię lub tytuł z zapartym tchem oraz ulgą. Jedną z nich była Undyne, która nawet usiłowała dostać się na podest, zanim zatrzymali ją inni potworzy strażnicy. Pomiędzy nimi byli także Nr 1 i Nr 2, którzy podobnie jak Johnny, towarzyszyli jej przed kilkoma minutami.  
Gdy emocje nieco opadły, stojący po prawicy królowej człowiek z laską, uniósł ją nieco i odchrząknął. Ponownie zaległa niemalże martwa cisza. Ruchy mężczyzny wydawały się hipnotyzujące. Być może przez chłodny spokój oraz opanowanie, jakie go otaczało.  
- Gdy po raz pierwszy usłyszałem, że potwory zamierzają zamieszkać między nami na powierzchni, uznałem to za dobry żart. - odezwał się głosem szorstkim i głębokim. Wbrew słowom jakie zaczęły jego przemowę, brzmiał w nich przede wszystkim szacunek, odrobina melancholii oraz coś na kształt reprymendy. – Za jeszcze lepszy, gdy przydzielono im do tego kilka spośród najpodlejszych dzielnic, jakie kiedykolwiek powstały na terenie slumsów. – spauzował i westchnął, po czym skierował wzrok pełen admiracji na stojącą obok Toriel, wyższą od niego dobrze o dwie głowy, choć sam nie należał wcale do najniższych. Jej twarz przez cały czas pozostawała uprzejmie neutralna.
- Zarówno jeden jak i drugi szybko odbiły się rykoszetem w moją stronę, ponieważ potwory istotnie nie tylko przyjęły nędzą ofertę, nie tylko zamieszkały w niemiłym im miejscu z nie życzącym im dobrze sąsiedztwem, lecz były jeszcze w stanie przeobrazić kanały, ruiny i śmietniska w miejsca przyjemne dla oka i miłe do życia, na samym stępie dokonując czegoś, czego my, prawowici mieszkańcy miasta, nie potrafiliśmy od kilkudziesięciu lat. Przeciwko wrogości wyszły z uśmiechami oraz otwartymi ramionami, gotów udzielić wsparcia każdemu, kto tylko raczył o nią poprosić. Co otrzymały w zamian? Co otrzymali wszyscy, którzy gotów byli wreszcie porzucić typowo ludzką ciemnotę oraz wyzbyć się bezsensownych leków, wzmacnianych w nich przez media oraz polityków? – szerokim ruchem ręki wskazał na otoczenie. – Oto co otrzymali.
Fala szeptów poniosła się po tłumie. Mężczyzna umilkł, pozwalając im przeminąć wraz z kolejną.
- Dorastałem w tym mieście i starałem się je pielęgnować we własnym zakresie, choć zapewne niewielu z was ma tego świadomość. Chroniłem zarówno je, jak i jego mieszkańców, z więcej niż wdzięcznością przyjmując za sąsiedztwo istoty, którym jego dobro okazało się leżeć na sercu w równej mierze. Dlatego też, tu i teraz pragnę przeprosić za swoje zaślepienie wszystkich zebranych oraz tych, którzy ponieśli krzywdę z jego powodu. Z powodu zaniedbania oraz naiwności, jakim okazała się wiara, że dobroć i szczere intencje będą wystarczające, aby zapewnić wam bezpieczeństwo. Wraz z dniem dzisiejszym, ja i moi ludzie wrócimy na te ulicę, aby zapewnić właściwą ochronę jego mieszkańcom, niezależnie od płci, rasy oraz statusu.

Służby oraz media przybyły na miejsce katastrofy na krótko po zakończeniu dużo dłuższej i bardziej przejmującej przemowy mężczyzny nazywanego: "Panem M.". Faktycznie, niewielu spośród obecnych w tłumie wiedziało, kim był ten człowiek. Wystarczyło jednak tych kilku świadomych, aby plotka szybko okrążyła slumsy wzdłuż i wszerz. "Pan M." rządził podziemiem na długo przed pojawieniem się potworów, wycofując swych ludzi wyjątkowo wraz z ich pojawieniem. Dlaczego? Nikt tak naprawdę nie wiedział. Być może jak inni, bał się wcześniej tego, czego nie znał. Nie to zresztą interesowało obecnie mieszkańców slumsów. Jeśli plotki były prawdziwe, jego usługi oraz rzekoma "ochrona" nigdy nie należała do tanich, lecz skoro przystała na nie sama potworza królowa, kto tak naprawdę mógł się głośno sprzeciwić lub narzekać?

Media wyciszyły wszystko, co dotyczyło pojawienia się na festiwalu gangsterów. Rzekomy konflikt zażegnały odpowiednie służby. Licznie zatrzymani spośród "zamaskowanych terrorystów" byli ponoć właśnie przesłuchiwani przez policję, lecz wciąż nie wiadomo było kto stoi za całym incydentem. Jedno było za to stale podkreślane:
"Nieudolność potworzej policji, której formacja musi ponownie zostać wzięta pod lupę" oraz "Totalny fiask" jakim okazała się impreza.

Vorbis, Johnny, Daniel otrzymują po 8FD
Marinette otrzymuje 6FD

Vorbis zdobywa "Tajemniczą, syczącą księgę"

Event zostaje zakończony!
Dziękuję wszystkim za udział, zaangażowanie oraz znoszenie moich wiecznych opóźnień!
[/b][/b]
Powrót do góry Go down
https://over-undertale.forumotion.com
Sponsored content





Ryneczek - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ryneczek   Ryneczek - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Ryneczek
Powrót do góry 
Strona 5 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Welcome to the Surface! :: Powierzchnia :: Miasto Ebott - Slumsy-
Skocz do: