Było zaledwie późne popołudnie, dochodziła osiemnasta, jednak tutaj, na powierzchni, pogoda oraz ogólny przebiegiem dnia rządziły się swoimi, kompletnie niemagicznymi prawami. Inaczej niż w Podziemiu. A zima należała do tych pór roku, które szybko sprowadzały ciemność.
- Woaaah! Cooool! - dzieciak był wyraźnie zachwycony twoimi rogami. Odkąd tylko do ciebie dopadł, nie dawał za cholerę w spokoju zebrać myśli, czy choćby ze zrozumieniem doczytać zwiniętej w rulonik karteczki, którą wręczył ci przed momentem.
Nie był w stanie wiele wyjaśnić, kiedy energicznie podskakując na swoich krótkich, przypominających kopytka nogach, obskakiwał cię ze wszystkich stron. Zachowywał się jak chomik, który przedawkował kofeinę. Jedyne co mogłeś wyłapać z chaotycznej paplaniny sięgającego ci do pasa chłopaczka to to, że jakiś potwór z twarzą przypominającą maskę poprosił go o dostarczenie wiadomości. W zamian dzieciak dostał trochę drobnych, które tutaj, w slumsach, miały bądź co bądź sporą wartość.
Dzieciak przypominał z twarzy coś na kształt jagnięcia, a może bardziej cielaka? Cielaka z, hm, bardziej humanoidalnymi rysami i bujną grzywką?
- ...To coś ważnego? Coś ciekawego? - przez chwilę nawet okazała zainteresowanie obwiązanym sznurkiem rulonikiem, ale koniec końców jego wzrok ponownie padł na twoje rogi. - Hej, hej! Nie są ciężkie???
Notatka nie zawierała wiele. Jedynie adres oraz krótki dopisek: "Ludzie? Czy potwory? Wolisz wolność, czy niewolę? Mogę pomóc. Będę czekać do północy."
Jeśli dobrze kojarzyłeś, adres mógłby doprowadzić cię na granice ludzkich osiedli po drugiej stronie ich dzielnicy. Centralnej dzielnicy. Tamte miejsca były w gruncie rzeczy dużo częściej zamieszkiwane przez nieliczne potwory, którym udało się zdobyć pracę między ludźmi. Neliczne potwory oraz biedniejsze, ludzkie rodziny.